środa, 2 listopada 2011

Biednemu wiatr w oczy, a biegaczowi w mordewind.



Na początku chcę powiedzieć, że wciąż nie palę, a dziś zaczyna się już czwarty miesiąc!
Biegam ... mniej, ale biegam.
Wywiało mnie co?
Wszystko zaczęło się od wyjazdu do rodziców. Wsiadłem w samochód i pędziłem przez nasz kraj 600 km.
Ciekawe jest to, że bliżej mam do Wiednia (pozdrowienia dla TETE) niż do domu rodziców. Mieszkają na wsi, którą należy zaliczyć do tych strasznych i smutnych, a w konkursie na brzydala polskiej ziemi doszłaby zapewne do półfinału, przegrywając tylko z perłami szkaradztwa.