Pomimo "paskudnej" pogody (tak mówią w telewizji jak 2 dni z rzędu pada deszcz) u mnie w domku wesoło, społecznościowo, bo moja Ewa zaczęła śmigać na iPhonie i teraz jest w siódmym niebie. Książki pobierane są z prędkością światła a mina uśmiechnięta od ucha do ucha. Jeszcze nie widziałem nigdy człowieka, który by się tak szczerze cieszył z malutkich rzeczy, z tego, że sobie może blogi czytać gdzie chce... no super!
Małymi rzeczami to się Wierchoł cieszy, ale Wierchoł wielki
jak nie wiem co, a bo tu pewnego popołudnia przychodzi do nas
dziewczyna i mówi, że zbiera pieniądze, i że z WWF jest. Jak to Ewa
usłyszała, że to na nasze polskie rysie te pieniądze, to dawaj ciach i
baba już na kanapie siedzi... za to babka z wuefu jak zobaczyła, że u
nas to gadziny pełno, bo stado labradorów w liczbie dwóch, Zośka (kot) no i fretka, to się luźna zrobiła i se babeczki zaczęły jak stare kumple gadać.
Jak wiadomo - wszystkie Ryśki to fajne chłopaki!
Teraz oprócz fretki, Zośki, Bazyla i Grześka mamy i Ryśka i jego kolesi.
Parę złotych co miesiąc na rysie polskie nasze i ile przy tym radochy.
Wierchoł Wielki a wszystkie Ryśki to fajne chłopaki!